Znacie to na pewno – gdy los daje cytrynę zrób z niej lemoniadę, nie?
No. No to przy okazji ostatniej totalnie nieturystycznej wizyty w Krośnie (podkarpackie, a jakże!) postanowiłam po godzinach troszkę więcej pozwiedzać i poznać miasto. Miasto, w którym bywałam już nie raz nie dwa i nie dziesięć, ale nigdy z perspektywy świadomego odwiedzającego. Taka moja cytryna.
Gdy zeszłam już wzdłuż i wszerz rynek, pobliskie uliczki, Centrum Dziedzictwa Szkła i inne must see, postanowiłam o rekomendację zapytać Was, drodzy folołersi. I tak kolejny raz okazało się, że Internety dają radę. Jako następny cel zwiedzania jedna z Was (dzięki Magda!) wskazała Muzeum Misyjne. Robimy lemoniadę.
MUZEM??? MYŚLĘ SOBIE…
Misyjne? Dziękuję, postoję. To chyba nie dla mnie. Szybki rekonesans w necie (wszak wiedzcie, że jestem internetowym przeszpiegiem) – info niewiele, ale kilka zdjęć z afrykańskimi gadżetami mocno mnie intryguje. Idziemy, vamos!
Adres w Google Maps wydaje się być pośrodku niczego, a na pewno nie super odwiedzanego muzeum. Z niewielkiej ulicy skręcamy w drugą, jeszcze mniejszą. Ścieżka prowadzi wśród imponującego żywopłotu.
O takiego.
Kawałek dalej naszym oczom ukazuje się piękny kolorowy ogród, dwa budynki i… ani śladu muzeum. Chodzę, szukam – nope, nie ma. Ale że ja raczej ciekawska bestia jestem, nie odpuszczam. Dzwonię domofonem. Po krótkiej chwili słyszę zdziwiony głos. Opowiadam, że ja to Ania, i tego misyjnego muzeum szukam. Chwila ciszy i informacja – proszę poczekać, poszukam kogoś do oprowadzenia. Czekam.
Po kilku minutach poznaję s. Krystynę Kitę – Siostrę Klaweriankę, która prowadzi nas do osobneo budynku.
Jak wyobrażałam sobie Muzeum Misyjne? Nie wiem. Jak wyobrażałam sobie Muzeum Misyjne w Krośnie? Najprawdopodobniej jeszcze mniej niż nie wiem.
ALE TO, CO NA MNIE CZEKAŁO, WMUROWAŁO MNIE W ZIEMIĘ
Jak się okazuje, Muzeum podzielone jest kontynentami. Zaczynamy Afryką, a jakże!
Na dzień dobry wita nas ogromna skóra węża, stopa słonia czy róg nosorożca.
Jak tłumaczy nasza Przewodniczka, niektóre eksponaty w Muzeum pochodzą nawet z XIX wieku! (zgromadzenie w 1894 r. założyła bł. Maria Teresa Ledóchowska). To niesamowite, bo dziś akcja ze słoniem czy nosorożcem w życiu by nie przeszła. Wtedy właśnie zrozumiałam, że pewnych obecnych tam okazów nie będę już wstanie zobaczyć w żadnym innym miejscu. No bo gdzie oprócz Chin handlują tak swobodnie kością słoniową? Nigdzie, i dobrze.
A heban, czy ktoś wcześniej widział heban? To patrzcie i podziwiajcie 🙂
Afryka to oczywiście moja ulubiona sekcja w tym Muzeum, rozgadałyśmy się z s. Krystyną na dobre. A jest o czym! Narzędzia codziennej pracy, szaty z Rwandy, broń wojowników, szamańskie posążki, szlachetne kamienie czy mnóstwo kolorowej biżuterii – jest co podziwiać. Instrumenty muzyczne, szkolne mundurki, nasiona, szachy, naturalne zmiotki, maski i mnóstwo naczyń – przeszklone gabloty zdawały się nie mieć końca.
Kolejne sale należały do Ameryki Łacińskiej, Australii i Oceanii oraz Azji z Europą.
To, co wyjątkowo mocno wryło mi się w pamięć to obrazy z motylich skrzydełek. Przepiękne! A jakaż misterna robota! Wśród eksponatów znalazł się nawet obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, także ze skrzydełek!
Nawet nie wiem kiedy minęły nam trzy godziny w Muzeum, a spokojnie mogłabym zostać w nim dłużej.
Spójrzcie sami:
Podsumowując, z całego serca i szczerze polecam Muzeum Misyjne w Krośnie. Niepozorne, a skrywa w sobie skarby z całego świata, dosłownie.
I co więcej, to właśnie dzięki Siostrze Krystynie, choć nie ma o tym bladego pojęcia, zmobilizowałam się do realizacji projektu z wlepkami. Dziękuję!
A gdybyście chcieli wesprzeć Muzeum jak i samo Zgromadzenie Sióstr Misjonarek św. Piotra Klawera w Krośnie, łapcie dane:
Adres Muzeum:
Łukasiewicza 62 , 38-400 Krosno
tel.: (13) 43 216 76
CENA: free.
Samo wejście do Muzeum jest bezpłatne, natomiast wiedza s. Krystyny – zdecydowanie bezcenna. Na końcu, przy drzwiach stoi skrzyneczka z miejscem na symboliczne co łaska. Warto się dorzucić, zachęcam.
Ciekawe miejsce. Piękne obrazy i rzeźby. Rzeźby i maski afrykańskie zbieram, kocham ten świat. Muzeum już zapisane na moim szlaku zwiedzania Polski.
Cieszę się ogromnie! 🙂
Gorąco polecam! A w razie dodatkowych pytań – śmiało 🙂
No a z maskami to ostrożnie, nie wiadomo co w środku nich zaklęte… 🙂
Nieznane mi Krosno nagle stało się intrygującym nowym miejscem podróży. Przepiękne zbiory i niesamowita historia. Czekałam na ten wpis odkąd się tam wybrałaś 🙂
Ojej, dziękuję! <3
Musisz sama odwiedzić, najlepiej po drodze w Bieszczady 🙂