Europa Lifestyle Podróże Włochy

Monte Cimone – raj dla narciarzy

Monte Cimone

Od lat próbuję nauczyć się jeździć na nartach, z różnymi skutkami. Jednego dnia jest lepiej, by kolejnego znów zaliczyć regres. Dobrze już wiem, że jednodniowymi wyjazdami niewiele wskóram. Nogi za szybko się męczą, a dojazd z Wrocławia czasem zajmuje więcej niż sama jazda po stoku.

I tak oto odkryłam magię wielodniowych wyjazdów.

Na mój poziom zaawansowania, a raczej niezaawansowania – bomba!
Gdy jednego dnia idzie mi gorzej – don’t worry, jutro też jest dzień, można zacząć od początku.

A do tego piękne, świetnie przygotowane stoki. Szerokie i… puste! Wiele łączących się tras narciarskich, nowoczesne gondole i sporo ski-barów. Trasy zarówno dla początkujących, widokowo-rodzinne, szerokie do nauki oraz czarne dla zimowych wyjadaczy.  Łącznie ponad 50 km tras, 31 stoków i 21 wyciągów! A do tego naśnieżanie na 2/3 zjazdów. No i dwa Snow parki – skocznie, fun-boxy i halp-pipy. Miejsce, na którym odbywają się zawody krajowej rangi. Zapytacie gdzie taki raj? Cimone, Monte Cimone – najwyższy  (2165 m n.p.m.) szczyt Apeninu Toskańskiego w prowincji Modena. U jego podnóża wiją się urocze górskie miasteczka –  Cimoncino, Fiumalbo, Fanano czy Sestola, kawałek niżej Montecreto, w którym  właśnie miałam przyjemność gościć. Ośrodek od lat prowadzony przez włoską rodzinę, która ubrana w polskie koszulki na dzień dobry wita nas miejscowymi smakołykami. Magia! Jak się miało potem okazać, nasz gospodarz jest fanem Polski, a przeboje Dżemu wygrywa na scenie wraz ze swoim rockowym zespołem!

Wspólne kolacje każdego wieczoru przeradzały się w wesołe uczty.

A wszystko to doprawione smakowym włoskim winem, dojrzewającym parmezanem, idealną margheritą i gustowną panna cottą.

Tych smaków nie da się zapomnieć. To właśnie wtedy okazało się, że pizza czym prostsza tym lepsza, a miejscowa margherita bije na łeb wszystkie dotychczasowe.

A co oprócz gwarantowanego śniegu, świetnych warunków zjazdowych i boskiego jedzenia? Wisienka na torcie – fabryka przepysznego Parmigiano Reggiano oraz Muzuem Ferarri w niedalekim Maranello. Coś dla duszy i dla ciała.

W takich warunkach i okolicznościach przyrody nauka jazdy to czysta przyjemność. Nawet upadki jakby mniej bolą 🙂

Może Ci się spodobać

2 Comments

  1. Cześć

    Byłem,widziałem,potwierdzam.
    Lele.Pucio i Atilla rzeczywiście mają świra na punkcie Dżemu. Proszę obejrzeć film na You tube pt. Montecreto marzec 2017 a wszystko się wyjaśni. Trochę w marcu nie przymroziło ale i tak było fajnie.
    Lecę tam teraz w grudniu.
    Pozdrawiam wszystkich Maciek.

    1. Laska podróżnika says:

      🙂 To życzę świetnych warunków do szusowania 🙂 Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *