Lifestyle Podróże

Trądzik na wakacjach

alex-perez-553291-unsplash

Poprzedni wpis o kosmetykach w podróży wywołał spore poruszenie i masę komentarzy w mediach społecznościowych. Pisaliście, że rzeczywiście da się zauważyć pewien antykobiecy trend w podróżowaniu i pochwałę kosmetykowej ascezy. Ale przy tej okazji wypłynął również inny, jak się okazuje, nie mniej dla Was ważny temat – szczególnie wymagająca cera na wakacjach.  Ja w tej kwestii mam niewiele do powiedzenia, ale pewna dobra dusza zgodziła się spisać wszelkie swoje doświadczenia związane z wakacyjną pielęgnacją trądzikowej cery.  Rozgośćcie się, usiądźcie wygodnie, i zapraszam Was do artykułu >> Ani Sikory <<

LATO

Jeżeli wybieramy się na wakacje, gdzie będzie nam cieplutko i zdecydowaliśmy się na wariant „basen przy hotelu”, wówczas nie mamy żadnego problemu, ponieważ możemy myć twarz i tapetować się tak często, jak tylko zapragniemy. Jeśli jednak chcemy jechać na wakacje pod namiotem albo wyprawę objazdową, wówczas zaczyna się kłopot.

shalom-mwenesi-784837-unsplash.jpg
SŁOŃCE

Oczywiście wiadomo, że słońce leczy trądzik – wysusza skórę i opala (pryszcze stają się mniej widoczne). Jednak, aby było zbawieniem, musimy pozwolić mu dotrzeć do naszej skóry. A przecież doskonale wiemy, że nasza skóra bez 30-tu warstw pudru nie nadaje się do oglądania nawet przez nas samych, nie mówiąc o wyjściu na słońce. Czyli na zewnątrz. Czyli do ludzi. Brrrr! Na wakacjach polecam jednak przemęczyć się kilka pierwszych dni i pozwolić słońcu zrobić chociaż trochę roboty. Podziękujemy sobie za to w kolejnych dniach, gdy zamiast 30-tu warstw będziemy mogli nakładać jedynie 15.

SPONTANICZNOŚĆ

Nieodłącznym elementem wakacji są również kąpiele w nieplanowanych miejscach. Gdy na naszej trasie nagle pojawia się piękne jezioro – żal z niego nie skorzystać! W takich momentach pamiętajmy jednak, że absolutnie pod żadnym pozorem, nawet w chwili słabości i zapomnienia, NIE dajemy się ponieść i nie skaczemy na bombę, ani w żaden inny sposób nie doprowadzamy do zamoczenia głowy. Udajemy, że mamy super frajdę wchodząc do wody powoli i uważnie, rzucając mordercze spojrzenia wszystkim, którzy na nas chlapią. Kolejne godziny spędzone w samochodzie ze świadomością, że nie byliśmy zmuszeni wytrzeć się brudnym ręcznikiem, ścierając cały misterny makijaż z poranka, na pewno nam to wynagrodzą.

jakob-owens-567615-unsplash
SPANIE NA KOLANIE

Oczywiście na wakacjach pod namiotem nie mamy możliwości codziennie zmieniania poduszki na czystą, ani też krochmalenia pościeli. Zostają nam więc dwie opcje: spanie na papierowym ręczniku lub spanie na plecach. Jeśli obie nam nie odpowiadają, legenda głosi, że im grubsza warstwa maści na trądzik nocą, tym mniejsza szansa, że bakterie z nieświeżej poszewki przedostaną się na naszą biedną skórę. Zatem zapas maści musimy mieć koniecznie ze sobą. Polecam również rozbić namiot z dala od wszelkiej cywilizacji, aby w spokoju na noc aplikować 30 warstw maści, a rano ukradkiem zamieniać to w 30 warstw tapety, zanim wszyscy wstaną.

W wypadku spania na dziko – chusteczki antybakteryjne, chusteczki antybakteryjne i jeszcze raz chusteczki antybakteryjne. Przemywamy nimi twarz. 50 razy. Na stronę. I jeszcze 10 razy dla pewności. Jeśli zaswędzi nas nos, możemy się podrapać, ale wtedy przemywamy jeszcze 10 razy ręce. I 10 razy nos. I 10 razy całą twarz. Dla pewności.

ZIMA

Wydawać by się zatem mogło, że po tylu niedogodnościach związanych z letnimi wakacjami, wyjazd zimowy to spełnienie trądzikowych marzeń. Nic bardziej mylnego! A już na pewno nie wyjazd narciarski. Tutaj również czeka na nas wielu przyczajonych wrogów.

seth-macey-666321-unsplash
MASKA NA TWARZY

Większość narciarzy jeździ w masce, niezależnie od tego czy warunki pogodowe to zacinający śnieg/deszcz/wiatr, czy mocne słońce i jednocześnie mróz. Wiadomo, że gdy jest ciepło i słonecznie maska nie jest konieczna, ale skupmy się na sytuacji, gdy mamy ją na twarzy. Naprawdę postarajmy się nie nakładać pod nią make-upu, bo i tak nie ma to sensu. Większość się zetrze, a to, co zostanie przybierze nieestetyczną formę. Pod maską skóra dodatkowo się poci, więc robimy sobie tylko gorzej. Oczywiście na wypadek tych kilku minut, gdy zdejmiemy maskę (np. w knajpie) możemy mimo wszystko nałożyć tapetę – wówczas jednak zalecam wypić na tyle dużo bombardino, aby przestać przejmować się tym, jak nasza twarz wygląda od nosa w dół.

TŁUSTY KREM OCHRONNY

Czy może być gorzej? Tłuste kremy to zmora trądziku, nie tylko dlatego, że są tłuste (czyli zatykają bla bla bla, wszyscy to wiedzą), ale głównie dlatego, że po tłustym kremie skóra błyszczy się jak… psu jaja. Posmarowana tłustym kremem ładna, porcelanowa buzia jest więc zdrowo zarumieniona na mrozie i do tego błyszcząca, jednak nasza buzia błyszczy się owszem, jak jaja, ale… przepiórcze. Co gorsza, nawet jeśli posmarujemy twarz rano (przed nałożeniem tapety), będąc na stoku kilka godzin i tak musimy co jakiś czas dosmarowywać (maska, wycieranie, jedzenie, upadki), tak więc nasz misterny make-up i tak nie ma szans w pojedynku z tłustym kremem.

Mogłabym polecić wożenie ze sobą małego korektora w sztyfcie, który można wrzucić do kieszeni, jednak nie oszukujmy się – to nic nie da.

tyson-dudley-199460-unsplash

Podsumowując: w razie możliwości cały dzień nie zdejmować maski, pić dużo bombardino, po powrocie szybciutko, szybciutko umyć twarz (tak ze 30 razy) i nałożyć grubą warstwę maści na trądzik. Załkać smutno, położyć się do łóżka. W wypadku wyjścia na apres ski, nałożyć standardową tapetę imprezową, czynność z myciem i łkaniem wykonać powtórnie po powrocie.

Udanych wyjazdów!

***
Jeżeli macie jakiekolwiek inne porady związane z urlopowym dbaniem o cerę trądzikową – koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach bądź na FB.

Ania – wielka piona za artykuł, dziękuję!

Może Ci się spodobać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *