To była chwila moment i już miałyśmy bilety do Aten. Kryteria? Wylot z Wrocławia albo Katowic, niska cena i zahaczyć o weekend. Efekt? Najlepszy babski wyjazd ever!
LASKI LASKI PODRÓŻNIKA
Jeżeli jesteś taką szczęściarą jak ja i otacza Cię grono wspaniałych, mądrych, wspierających się kobiet to przyznasz, że pomysły babskich imprez, posiadówek i wyjazdów pojawiają się dość często. Tak było i tym razem, akcja reakcja i już 5tka z naszej szalonej ekipy była szczęśliwymi posiadaczkami biletów do Aten.
ALE CO DALEJ?
Przy organizacji jakichkolwiek wyjazdów, a w szczególności babskich, gorąco polecam stworzenie wspólnego dokumentu / pliku, w którym będziecie sobie wszystko notować. Tak też i my zrobiłyśmy, dodając wszelkie informacje w udostępnionym Google docs – od propozycji noclegów, przez atrakcje i listę TO DO.
Trochę się obawiałam, bo na pokładzie były dwie osoby podróżujące dużo i na własną rękę, a wiecie jak to jest, podróżnicy to mega egoiści i każdy zwykle ciągnie we własną stronę 😀 Ale jak miało się okazać zupełnie nie było się czym martwić. Wystarczy tylko odpowiednio rozłożyć role. Jedna ogarnia nocleg w Kato, druga Airbnb w Atenach, trzecia aktywności na miejscu, a co czwarta? Czwarta nic, i spoko, ma prawo, nie każdy musi coś działać na siłę. Ważne jedynie, aby się w tym komunikować i uniknąć niepotrzebnych nieporozumień. Przed wyjazdem spotkałyśmy się słownie raz – każda przygotowała swoje MUST SEE w Atenach. Szybko okazało się, że każdej zależy na Akropolu i pobliskich wzgórzach, reszta wyjdzie w praniu. Głośno też zostało powiedziane, że żadna nic nie musi, komon, jedziemy tam dla przyjemności, nie zmuszania się do czegokolwiek!
DZIEŃ 0
Wieczorkiem, wesołą ekipą, startujemy z Wrocławia do Katowic. Wcześniej ogarniamy super tani nocleg, rzut beretem od lotniska. I o to chodzi, bo wylot mamy super wcześnie, i każda minuta rano będzie niezwykle cenna. Z góry rezerwujemy też parking pod samym terminalem. Po przyjeździe krótka posiadówa, jedno czy dwa wina i pełne emocji nastawiamy budziki. Pięć budzików, na wszelki wypadek.
DZIEŃ 1
Pomimo porannego lotu i pobudki o 3:50 nie składamy broni i już od południa, oczarowane zapachem kwitnących pomarańczy, ochoczo zwiedzamy miasto. Słoneczna aura wręcz zachęca do wskoczenie w szorty i upajania się widokami. I upijania też. Pogoda dopisuje, a nastroje jeszcze bardziej. Akropol w promieniach słońca skrada nasza serca No dobra, może greckie wino też miało w tym swój udział…
Szwędamy się uliczkami pełnymi tropikalnych roślin i greckiej muzyki. Na zachód słońca wspinamy się na Wzgórze Filopapposa, obserwując jak Ateny szykują się do wieczornej fiesty. Na wzgórzu spotykamy znajomych z PL, piąteczka Muflon! Czasem trzeba pojechać za granicę aby się z kimś zobaczyć po 8 latach… Załamanie pogody i zacinający deszcz zmuszają nas do zmiany i planów i miejsca, i ostatecznie zupełnie przypadkowo trafiamy do Το Κούσουλο – To Kousoulo – Okruszek – greckiej knajpy prowadzonej przez mega uroczego i gościnnego Polaka. Damian – dziękujemy za super wieczór, to była przyjemność. A jak smacznie! Reszta nocy mija nam w iście szampańskich nastrojach, a grecka uczta zdaje się nie mieć końca… Dokładnie tak, jak wyobrażałam sobie babski wyjazd. Wino, kobiety i śpiew.
DZIEŃ 2
Po gorączce niedzielnej nocy dzielnie stawiamy czoła trudnemu poniedziałkowi i nawet zacinający, dosłownie zacinający deszcz nie jest w stanie zatrzymać nas w domu. Z uśmiechem na ustach pokonujemy kolejne ateńskie uliczki, skutecznie rozpędzając deszczowe chmury. Szperamy wśród miliona koralików i figurek na straganach Monastiraki, pijemy kawę w TAF, jemy pyszny grecki obiad w Psirri i odwiedzamy cerkiew na Place. Ostatecznie docieramy do Anafiotiki, zachwycone jej wąskimi uliczkami, bujną roślinnością i widokami na miasto. Ateny, oprócz uwodzącej pomarańczy, to koty, głęboka zieleń, soczysty niebieski i kolorowe graffiti. I ptaki, dużo srających ptaków. Wieczorem zostajemy w naszym mieszkaniu serwując sobie wielką, grecką ucztę. Gramy też w Dobble. Jak się okazuje rozgrywka jest na tyle emocjonująca, że ściągamy zaciekawionych sąsiadów 😉
DZIEŃ 3
Wtorek rozpoczynamy od niespiesznego, wspólnego śniadania. Świeże warzywa i grecki ser to istna uczta smaków. Cel na dziś – Morze Egejskie. Większość dnia spędzamy wśród szumu fal, zaglądając w każdy zakątek morskiego wybrzeża. Pogoda jak na zamówienie, potęguje nasze i tak dobre humory. Nadal towarzyszy nam zapach kwitnących pomarańczy, bujna roślinność oraz rzesze miejscowych psów i kotów. Pobyt nad morzem kończymy kulinarną ucztą – świeże ryby, olbrzymie krewety i kalmary dopełniają szczęścia. Z czego jeszcze zapamiętamy Ateny? Z niesamowicie dobrej kawy i wyjątkowo przystojnych policjantów. Dzięki Ateny, do zobaczenia! I dzięki #BabyZTransa To był wymarzony babski!
WNIOSKI?
Zarys i koncepcja wyjazdu to podstawa, resztę zostawcie fantazji i losowi. Owszem, fajnie jest spędzać urlop z osobami które podobnie jak Ty długo / krótko śpią, lekko / mocno imprezują, jadają w domu / knajpach. Ale to dotyczy głównie dłuższych wyjazdów. Na takim krótkim city break ważne jest z kim go spędzasz. A ja, z perspektywy czasu, nie zmieniłabym w naszym babskim nic a nic. Było wszystko! Uśmiech i luz, czas na spacery, zwiedzanie i greckie wino na sofie. Było idealnie!
Elcia, Hałas, Kiklowa, Magda – DZIĘKUJĘ, moje grecki boginie!